Tam, gdzie nie sięga wzrok, a świat się kończy - wywiad z Damianem Czajką

By | lutego 03, 2019 Leave a Comment






















Dziś przedstawiam człowieka niezwykłego o wielu pasjach. Społecznik, ornitolog, badacz oraz ratownik medyczny. Osoba, która to udała się na wyprawę na Biegun Południowy na cały rok! O kulisach pobytu na Antarktyce w wywiadzie z Damianem Czajką.

Czemu zdecydowałeś się na tak niezwykłą wyprawę na Antarktykę?
Zawsze lubiłem zimno bardziej niż ciepło. Trudno jednoznacznie  powiedzieć skąd zrodził się pomysł na wyprawę.  Pierwszy raz pomyślałem o tym ponad 20 lat temu po przeczytaniu szkolnej lektury "Zaczarowana zagroda". Jednak nie podejrzewałem, że to zaowocuje takim pomysłem. Kilka lat temu zobaczyłem ogłoszenie o naborze na wyprawę na Antarktykę, jednak nie poczyniłem żadnych kroków w tym kierunku. W  2016r. znajoma podesłała ogłoszenie na kolejną wyprawę i tym razem stwierdziłem - czemu nie? W ostatnim dniu naboru przygotowałem potrzebne dokumenty i zaaplikowałem. Jest takie powiedzenie
„A może by tak rzucić wszystko i wyjechać w Bieszczady”? Ja zaś pytanie to rozszerzyłem, bo czemu nie rzucić wszystkiego i wyjechać na Antarktykę

W jaki sposób dostałeś się do grupy? Czy były jakieś specjalne wymagania? 
Jak już wspomniałem rozpoczęło się od złożenia aplikacji, później była rozmowa kwalifikacyjna i decyzja komisji. Wymagania dotyczące wyprawy są jasno określone
w corocznym naborze. Oprócz wymogów dotyczących konkretnych stanowisk, duży nacisk kładzie się na dodatkowe umiejętności, patenty oraz uprawnienia. Im bardziej wszechstronny kandydat, tym szanse na dostanie się. Jako, że podczas wyprawy robi się dosłownie wszystko bardzo ważne, aby mieć jak najbardziej wszechstronne umiejętności. 

Czy musiałeś odbyć specjalne przygotowanie przed wyprawą?
Oczywiście samo zakwalifikowanie się na wyprawę to dopiero początek. Po informacji że jest się w składzie kolejnej zmiany następuje intensywny czas przygotowań. Na początek badania lekarskie, odwiedzenie wielu specjalistów od których decyzji zależy czy ostatecznie wyjedziesz z załogą na stację. Następnie szkolenia:  dotyczące konkretnych stanowisk,
 a także indywidualne i grupowe. Na koniec przygotowań ma miejsce tygodniowy cykl szkoleń dla całej wyprawy, skupiony głównie na szkoleniach morskich i związanych
z bezpieczeństwem. Jest to także czas kiedy można poznać  lepiej swoją załogę, zintegrować się, bo przecież z niektórymi przez kolejny rok przyjdzie dzielić dolę i niedolę.

Co najbardziej cię zaskoczyło podczas wyprawy?
Nie umiem odpowiedzieć jednoznacznie, ponieważ na miejscu okazało się, że tych zaskoczeń było tysiące. Kiedy już sobie mówiłem, że widziałem wszystko i nic więcej nie jest możliwe szybko okazywało się że jest inaczej! Każde wyjście w teren, kolejny dzień
w tej surowej (ale jakże pięknej) krainie przynosił kolejne zaskoczenia.  Na pewno pozostaną one w mojej pamięci na bardzo długo.

 Jak wyglądało codzienne życie na stacji Arctowski?
Codzienność na stacji wyznaczała praca oraz zadania, które realizowaliśmy w trakcie pobytu. Dzień zaczynaliśmy od śniadania, następnie była odprawa i wyznaczenie celów na dany dzień/tydzień.  Aby wykonać swoją pracę dobrze i prawidłowo zaczynaliśmy od sprawdzenia warunków pogodowych, głównie siły i kierunku wiatru. To ten żywioł wyznaczał możliwości pływania po Zatoce Admiralicji czy też przemieszczania się lądem po Wyspie Króla Jerzego. Ja jako osoba współprowadząca monitoring ekologiczny większość czasu spędzałem w terenie, wykonując kolejne powierzone nam zadania. Liczenia gniazd,
a następnie młodych pingwinów, zliczanie innych gatunków ptaków gniazdujących na wyspie, monitoring ssaków płetwonogich to była moja codzienność. Znacznie mniej czasu, przynajmniej w okresie letnim,  spędzałem w obrębie stacji. W trakcie lata o godzinie 14.00 mieliśmy obiad, gdzie często zasiadaliśmy cała załogą. Pracę kończyliśmy wieczorem, następnie po wykonaniu powierzonych zadań następował czas wolny. Nieco inaczej wyglądało to w okresie zimowym, gdzie nastawiliśmy się na szybsze wykonanie zadań, zatem pory posiłków zostały nieco przestawione, a wieczorami mieliśmy więcej czasu na własne potrzeby. Oczywiście od każdej zasady są wyjątki, zatem każda wizyta gości, czy turystów zmieniała harmonogram dnia, dostosowując go do potrzeb danej chwili.
Czy były jakieś minusy podczas twojego pobytu na Biegunie Południowym?
Zdecydowanie w okresie zimowym minusowa była temperatura :). Tak naprawdę trudno mówić o minusach. Wszystko to, mimo upływu czasu jest wciąż takie świeże i żywe, więc nie uważam, ze były tam jakieś trudne momenty. W żaden sposób nie przysłaniały mi pozytywnych elementów pobytu w tak wspaniałym miejscu. Do niewielkich minusów mogę zaliczyć to, że nie widziałem zorzy polarnej. W tamtej szerokości geograficznej niestety
o nią bardzo trudno. Na pewno deprymująco działała tęsknota, rok rozłąki z rodziną, przyjaciółmi czy znanym mi życiem. Człowiek uczy się tam życia na nowo, nauka ta przesiąknięta pozytywnymi momentami.
Co dała ci ta wyprawa?
Nowe doświadczenia, przyjaciół z całego świata, wiele nauki z której czerpię i korzystam
w codziennym życiu. Miałem możliwość zobaczenia kawałka naprawdę niezwykłego lądu, przeżycia roku w surowych warunkach oraz sprawdzenia samego siebie. Odkryłem swoje dobre cechy, gdzieś głęboko we mnie ukryte, jak i swoje słabości. Spełniłem jedno ze swoich życiowych marzeń. Zdecydowanie był to bardzo dobry czas.

Czy w przyszłości masz w planach tak niesamowite wyprawy jak ta?
Życie jest bardzo zaskakujące. Prawdą jest, że po tej wyprawie świat bardzo mi się skurczył i wiem, że wszystko o czym zamarzymy jest osiągalne.  Trzeba tylko na niego pracować, jedna zdecydowanie warto. Nie wiem czy wrócę na Antarktykę, póki co za wcześnie na takie rozważania. Byłem również jakiś czas  temu w Ameryce Południowej.
Podróż ta również uświadomiła mi jak niewiele w naszym kraju wiemy o ludziach tam żyjących. Spotkałem w tym czasie mnóstwo fantastycznych osób, a duża część z nich ma polskie korzenie. Wtedy to zrodził się w mojej głowie pomysł na kolejną wyprawę. Chcę podążyć za potomkami Polaków w Ameryce Południowej, odkryć jak żyją, poznać ich historie, porozmawiać z nimi. Obecnie organizuję zbiórkę funduszy na realizację tego celu. Jestem także w stałym kontakcie ze stroną brazylijską, skąd płynie duża pomoc merytoryczna i bardzo pozytywny odzew. Aby jednak projekt w pełni się powiódł potrzeba jeszcze sporo pracy. Więcej o tym przedsięwzięciu można przeczytać pod linkiem: https://pomagam.pl/araukariapolakow/
Zachęcam każdego do wsparcia tej inicjatywy, z każdą złotówką jesteśmy coraz bliżej osiągnięcia zamierzonego celu. A co na przyszłość...? Czas pokaże.

W związku z problemami z ustawieniami posta nie udało mi się wstawić niesamowitych zdjęć podesłanych przez rozmówcę. Abyście zobaczyli piękno tamtejszej okolicy oraz niezwykłosć fauny zachęcam Was do obejrzenia zdjęć zrobionych przez Damiana pod tym linkiem. Dodam, że zdjęcia się objęte prawami autorskimi i zabrania się ich kopiowania,  przechowywania lub udostępniania do celów komerycjnych bez wiedzy i zgody autora.



Nowszy post Starszy post Strona główna

0 komentarze: