„Templariusze”
to serial opowiadający zgromadzeniu rycerzy –
zakonników mający na celu chronienie pielgrzymów podążających do Jerozolimy.
Początki Zakonu sięgają początków XII w., serial zaś pokazuje nam losy
Templariuszy kiedy to uchodzą oni z Akki po bezowocnej obronie miasta. Tam również widzimy na wpół legendarną, cudowną
relikwię – Święty Graal, którego ochroną zajmował się Zakon. Kielich w trakcie ucieczki ginie, zaś widz
przez 10 odcinków obserwuje jak Templariusze i nie tylko oni, próbują go
odnaleźć. Wątki historyczne przeplatają się z legendami co sugeruje, że możemy spodziewać
się ciekawego widowiska…
Historia poszukiwania
artefaktu jest dla mnie jednym z najlepszych aspektów serialu. Niekończąca się
akcja, nowe postacie i wątki oraz zaskakujące zwrotu akcji – to pozwoliło mi
nie nudzić się podczas oglądania. Mimo tego akcja nie wbijała w fotel i nie sprawiała, że chłonęłam odcinki jeden za drugim.
Oprócz
historii związanych z poszukiwaniem Graala dostajemy również wątki obyczajowe
dotyczące głownie mistrza Zakonu, Landrego. Poznajemy historie oraz motywacje,
zachowania. Landry jest najbardziej irytującą mnie postacią w całym serialu.
Przez cały sezon strasznie denerwowało mnie jego nieracjonalne
postępowanie, błędne decyzje w sprawie
poszukiwań Graala, przyszłości zakonu czy ukochanej Joanny. Bohaterowi brak było logiczności, często
miałam wrażenie, ze decyzje podejmował pod wpływem emocji. Zwykle kończyły się
one tragicznie, a wybawienie przynosili zwykle bliscy i przyjaciele Landrego.
W
serialu, na szczęście, znalazło się wielu ciekawych bohaterów: De Nogaret
(doradca króla Filipa Pięknego), sam król Filip IV Piękny, Joanna z Nawarry,
Izabella - córka Filipa i Joanny. Najbardziej
podobał mi się doradca króla Francji, który, niczym Litterfinger, próbował knuć
i intrygować. De Nogaret starał się
dowiedzieć o wszystkim i wykorzystać to do swoich celów. Jego intrygi i
posunięcia dworskie stanowiły bardzo ciekawy punkt fabuły i oprócz poszukiwań
Graala były najlepszymi fragmentami serialu.
W
„Templariuszach” podobały mi się również role kobiece. Przede wszystkim
zapałałam sympatią do Joanny, królowej Nawarry. Została pokazana jako odważna,
nieustępliwa kobieta. Szczególnie było to widać w wątku odzyskania Nawarry z rąk swojej kuzynki. Joanna była też lojalna wobec swojej służby i
poddanych. Niestety, rysą w jej postaci jest romans z Landrym, który powodował,
że królowa traciła niektóre z wcześniej wymienionych
cech.
Córka Joanny,
Izabela, posiada wiele cech królowej Nawarry.
Odważna i nieulękniona z tym, że postanowiła, intrygowała z De Nogaretem. Ta dwójka była dla
mnie bardzo sprytnym duetem. Ich fortel
związany z zaślubinami Izabelli był bardzo ciekawy i zaskakujący. Izabella
niestety pod koniec serii pojawiła się zaledwie w kilku scenach. Żałuję, ponieważ
postać ta ma potencjał. Liczę, że zostanie on rozwinięty w kolejnym sezonie.
„Templariusze” nie są wybitnym serialem. Można
zarzucić mu słabe efekty specjalne, toporne sceny wielkich bitew (głownie ta o
Akkę) czy nierozsądnego głównego
bohatera. Niemniej spora dawka akcji, ciekawe postacie kobiece i drugoplanowi bohaterzy
rekompensują niedostatki. Serial warto potraktować jako niezobowiązującą
rozrywkę przy której nie będzie się siedziało z zapartym tchem. Można po niego
sięgnąć w momencie kiedy nie mamy innych, ciekawszych propozycji na horyzoncie.
0 komentarze: